News

Dach, którego nie widać. Tesla Model Y Standard pod lupą

Dach, którego nie widać. Tesla Model Y Standard pod lupą. A to czego się dowiedzieliśmy, jest naprawdę ciekawe.

Czasem najciekawsze zmiany w motoryzacji, nie dzieją się w zasięgu wzroku. Tak jest z nowym Tesla Model Y Standard. Samochodem, który zachował szklany dach, ale jednocześnie całkowicie go zasłonił. Paradoks? Niezupełnie. To przykład, jak Tesla potrafi uprościć konstrukcję tak bardzo, że znika z niej nawet sama idea panoramy, choć fizycznie szyba wciąż tam jest. Ale nie taka, jaką znamy…

Z zewnątrz auto wygląda identycznie, jak droższe wersje Long Range czy Performance. Gładka tafla szkła rozciąga się od przednich do tylnych słupków, dając ten sam aerodynamiczny profil. Ale we wnętrzu, żadnego światła, żadnego „nieba nad głową”. Pod podsufitką kryje się to samo szkło, tyle że pozbawione swojej funkcji.

Co się zmieniło naprawdę

W nowym dachu Tesli niczego nie zastąpiono metalem. Nie ma tu taniego panelu stalowego czy aluminiowego. Dach nadal jest szklany, osadzony w identycznej ramie, uszczelnieniach i punktach mocowania. Zmiana zaszła głównie w jego „warstwach roboczych”, w powłokach, laminatach i izolacji.

Dotychczasowy dach Tesli miał trójwarstwową strukturę: szkło z powłoką UV, laminat odbijający podczerwień (tzw. IR reflective coating) i wewnętrzną taflę z barwionym filtrem, który redukował przepuszczalność światła widzialnego. To dawało efekt „ciemnego, ale chłodnego” wnętrza – nawet w upale. Szyba odbijała do 95% promieniowania IR i blokowała niemal całkowicie UV, dzięki czemu Model Y, był zadziwiająco odporny na nagrzewanie, mimo ogromnej powierzchni szkła.

W wersji Standard zrezygnowano z tej środkowej warstwy odbijającej ciepło. Szkło pozostało, ale jest prostsze technologicznie. Tańsze w produkcji i pozbawione metalizowanej powłoki. Z punktu widzenia procesu produkcyjnego, to duża ulga. Można używać tych samych form, mocowań i robotów spawalniczych, nie zmieniając konstrukcji nadwozia. Tesla po prostu dodała podsufitkę z materiału akustycznego, która zasłania całą taflę od środka, a między nią a szkłem wprowadziła cienką warstwę izolacyjną. Efekt? Dach szklany, którego nie widać. Ale tylko od wewnątrz:)

Po co komu szkło, którego nie widać?

Lars Moravy, wiceprezes Tesli ds. inżynierii, tłumaczy, że decyzja nie wynikała z chęci „oszczędzenia paru dolarów”, lecz z optymalizacji produkcji. Gdyby Tesla chciała wprowadzić dla wersji Standard klasyczny, metalowy dach, musiałaby opracować nowe tłoczniki, punkty zgrzewania, testy strukturalne i cały łańcuch homologacji. To kosztowne i czasochłonne. Użycie istniejącego szklanego modułu pozwala zachować unifikację komponentów, a jednocześnie spełnić oczekiwania tych klientów, którzy nie chcą mieć nad głową „piekarnika”.

Bo nie da się ukryć, że panoramiczne szkło Tesli, miało swoje minusy. W mocnym słońcu kabina potrafiła się nagrzać błyskawicznie, a nawet najlepsze powłoki IR nie dawały pełnego komfortu w gorącym klimacie. Teraz podsufitka działa jak bariera termiczna i akustyczna jednocześnie. Izolacja ogranicza hałas od deszczu i szumu opon, a w środku jest ciszej. Może nie luksusowo, ale z pewnością bardziej przytulnie.

Techniczne niuanse, które robią różnicę

Największa różnica między dachami Premium a Standard, to właśnie powłoka odbijająca IR. To ona była jednym z droższych elementów całego zestawu. W droższych wersjach szkło Tesli odbijało około 95% promieniowania podczerwonego, utrzymując temperaturę wnętrza niższą nawet o 10 °C w porównaniu z klasycznym szkłem samochodowym. W nowym wariancie tej warstwy nie ma, więc szkło nagrzewa się szybciej, ale dzięki podsufitce użytkownik tego nie odczuwa bezpośrednio.

Wyciszenie to druga różnica. Szkło samo w sobie dobrze tłumi wysokie częstotliwości, ale przepuszcza niskie dźwięki. Dlatego w Modelu Y Standard, materiał akustyczny został dodany między szybą a wnętrzem. Testy wstępne (nieoficjalne) pokazują, że różnica w hałasie przy prędkości 120 km/h wynosi około 1,5–2 dB na korzyść wersji z zakrytym dachem. Liczbowo… tak sobie. Dla ucha, to naprawdę spora różnica.

Wyraźnie widać zakryty od wewnątrz podsufitką, szklany dach, nowej odsłony Modelu Y w wersji Standard.

Z perspektywy termicznej rozwiązanie ma sens. W pełnym słońcu, przy temperaturze zewnętrznej 35 °C, klasyczny dach szklany Tesli (z powłoką IR) rozgrzewa się do około 60 °C na powierzchni wewnętrznej. W nowym – ta temperatura może sięgać 70 °C, ale podsufitka izoluje to od kabiny. W efekcie różnice temperatur odczuwalnych przez pasażera są minimalne. Czyli mimo, że Tesla nie zamieniła szkła na metal, okazuje się, ze zaprojektowała to w taki sposób, aby izolacja była lepsza, niż w przypadku zaawansowanego szkła znanego z droższych wersji. Jednocześnie oszczędzając sporą kwotę. Dziwne z punktu widzenia klienta, ale skuteczne.

Gdzie kończy się inżynieria, a zaczyna marketing

Decyzja Tesli, ma sens z punktu widzenia fabryki. Mniej wariantów, prostsze zarządzanie częściami, krótszy czas montażu. Ale z punktu widzenia użytkownika, trudno oprzeć się wrażeniu, że coś tu jest nie na swoim miejscu. Dach, który wygląda jak panoramiczny, ale niczego nie pokazuje, to dziwny kompromis, między funkcją a pozorem.

Tesla nazywa to „closed glass roof” – zamknięty dach szklany. Brzmi nowocześnie, ale to po prostu podszyte podsufitką szkło. Owszem, w gorącym klimacie, to może być plus. Ale wizerunkowo – strata. Panorama była jednym z elementów, które odróżniały Teslę od konkurencji. Dawała wrażenie przestrzeni, otwartości, kontaktu z otoczeniem. Teraz, w wersji Standard, kabina zyskała coś z klasycznego SUV-a: mniej efektu „wow”, więcej pragmatyzmu.

Czy to dobra decyzja?

Z inżynierskiego punktu widzenia – tak. Tesla uprościła produkcję i obniżyła koszty bez konieczności modyfikacji struktury nadwozia. Z punktu widzenia klienta, to kwestia gustu. Kto lubi ciszę i cień, będzie zadowolony. Kto cenił wizualny efekt panoramy, poczuje, że zabrano mu jeden z symboli Tesli.

Ale jest w tym coś jeszcze. Ten „zamknięty dach” to znak czasu: Tesla coraz bardziej myśli jak dojrzały producent masowy, a coraz mniej, jak firma z Doliny Krzemowej, która chciała robić rzeczy piękne i nieoczywiste. Czy Tesla nie zatraca się trochę i nie zaczyna iść ścieżką innych producentów, od których kiedyś, tak bardzo starała się, z sukcesami odróżniać?

Szkło, którego nie widać – niby detal, a jednak symbol.

Fot: x.comMarks_Tech

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Menu

Wyszukiwarka